Nawigacja
Strona główna
Forum
YouTube
Facebook
Grupa na Facebooku
O stronie
Zapraszamy!

Artykuły
GB Classic
GB Pocket
GB Light
GB Color
GB Advance
GBA SP
GB Micro
Polecamy
Jak rozpoznać oryginalny kartridż?

Wszystkie nietypowe rodzaje kartridży

Metroid Zero Mission

Castlevania Legends

GBA SP v2 vs GBA SP v1

GBA SP v2 Surf Blue

GB Micro Pink
Ostatnie komentarze
philipo
13/10/2021 11:05
https://youtu.be/8RuAKtb2too

Chaykin
20/04/2020 21:23
Świetna recenzja, miło się czytało. Dzięki Antari!

philipo
24/05/2019 10:17
Ale zaskoczenie ! Dzięki, bardzo ciekawy tekst ;-)

philipo
16/11/2018 21:14
Nie znałem tej maszynki, super ciekawy tekst.

GBM_Fan
21/03/2014 10:35
Naprawdę fajna recenzja, do tego okraszona świe...

stasiek19
18/02/2014 01:34
Zacna cegiełka

stasiek19
18/02/2014 01:33
W sumie najlepszy do grania po ciemku, ponieważ...

stasiek19
18/02/2014 01:32
Mam podobnego tylko że żółtego z przodu i niebi...

guzik
04/01/2014 20:26
kabelek kupuje się oddzielnie.

Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
GB Color | Recenzje gier | Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong


Producent / Wydawca: Rareware / Nintendo
Gatunek: Platformówka
Data Premiery:
- Japonia: 28.01.2000
- USA: Brak
- Europa: Brak
Tryby Gry: Singleplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: Nie dotyczy
Strona domowa: Brak





Autor tekstu: Antari




Treść:


Spójrzmy prawdzie w oczy - Game Boy Color nigdy nie był ideałem. Szumne zapowiedzi i przehypeowane materiały reklamowe obiecywały nam prawdziwy wielokolorowy festyn graficzny, ogromną wagę przywiązując do jednej z głównych kart przetargowych handhelda - wstecznej kompatybilności. Doświadczony na przenośnym poletku koncern za punk honoru obrał sobie przekonanie potencjalnych użytkowników, że kolor jest tym, czego będą wymagali od obecnej generacji, nie zapominając przy tym o tytułach przeznaczonych na swoje wcześniejsze dziecko. "Zobacz gry z GB Classic na ekranie nowej konsoli w pełnym kolorze!" - zdało się słyszeć z ust przedstawiciela Nintendo podczas konferencji zapowiadającej nadejście "nowego". Czy przepełnione dumą swych twórców górnolotne zapowiedzi znalazły swoje pokrycie w rzeczywistości?

Po wielce wyczekiwanej premierze GB Color, jak wszyscy wiemy, okazało się, iż konsola jest zdolna wzbogacać gry z GB Classic wyłącznie o czterokolorową paletę barw. Patent ten, idealnie sprawdza się w przypadku tytułów o niewielkim stopniu dopracowania elementów graficznych takich jak Tetris czy Super Mario Land. Jeżeli natomiast chodzi o gry posiadające nieco bardziej złożoną konstrukcję wizualną, to cztery kolory wydają się nie do końca odzwierciedlać prawdziwe "ja" danej pozycji. Oczywiście lepsze to niż nic, jednakże w głowach osób wymagających od życia odrobinę więcej samoistnie nasuwa się pytanie - czy nie można było zrobić tego lepiej?

Odpowiedź na to dość enigmatyczne pytanie dostarcza nam Rare - team odpowiedzialny za stworzenie jednego z najpopularniejszych platformowych uniwersów elektronicznej rozrywki - Donkey Kong Country. Swoistą tradycją Nintendo na konsolach z serii GB stało się wydawanie platformówek z udziałem małpiego królestwa. Na GB Classic doświadczyliśmy obłędnej trylogii o przydomku "Land", na GB Color rozpłynęliśmy się przy quasi-porcie Donkey Kong Country, a w przypadku GB Advance uraczeni zostaliśmy trzema wspaniałymi konwersjami "Państwa Konga" wprost z konsoli SNES. W tym całym "małpim galimatiasie" łatwo można przeoczyć pozycję, której niestety nie udało się wydostać poza obręb kraju samurajów. Mowa tu o wydanej kilka miesięcy przez kultowym Donkey Kong Country na GB Color grze, Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong, będącej niczym innym jak portem Donkey Kong Land 3 z konsoli GB Color, wzbogaconym o pełną paletę kolorystyczną niczym w prawdziwej produkcji na "Pana Kolorowego". Czy te kilka dodatkowych barw jest w stanie "kupić" serca graczy po raz kolejny? Po odpowiedz na to pytanie zapraszam do poniższej recenzji.

W oku fabularnego cyklonu autorzy zaklinają znaną z wcześniejszych odsłon sagi małpkę Dixie Kong oraz jej podopiecznego - Dinky Konga (w Europie i USA znanego jako Kiddy Kong). W państwie goryli kolejny już raz dochodzi aktu przemocy... nie chwila, chyba nie tym razem. Opowieść umiejscowiona została bezpośrednio po wydarzeniach z Donkey Kong Country 3: Dixie Kong's Double Trouble! Kto miał wisieć ten utonął, kto mieczem wojował, ten od miecza zginął. I wszyscy zapewne żyliby długo i szczęśliwie gdyby nie jeden istotny fakt - w zerojedynkowej krainie niespodziewanie ogłoszony zostaje konkurs, w którym stawką jest odnalezienie "Zaginionego Świata" - mistycznego miejsca owianego od pokoleń aurą tajemniczości. Po raz pierwszy w historii małpkami kierują typowo egoistyczne pobudki, gdyż nagrodą w ów kompetycji jest mówiąc ogólnie sława (tytuł najznamienitszego odkrywcy na świecie) i bogactwo. Do wyścigu niezwłocznie przystępują ulubieni protagoniści serii Donkey Kong oraz Diddy Kong, beztrosko zapominając o pozostałych członkach swej licznej rodziny. Na całe szczęście zakusy na tytuł odkrywcy "Zaginionego Świata" wykazują także Dixy Kong i Dinky Kong, którzy po lekkiej chwili wahania, wyruszają w niesamowitą podróż pełną niebezpieczeństw. W toku naszej wędrówki, okazuje się też, że główni Bad Guyowie sagi pod wodzą niejakiego Barona K. Roolensteina także prowadzą własną ekspedycję ku wielkiej przygodzie. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko pokrzyżować ich niecne plany.

Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong jest klasyczną platformówką 2D, w której obserwujemy naszą postać z profilu. Eksploracja świata podzielonego na poszczególne poziomy odbywa się przeważnie poprzez wędrówkę od lewej do prawej w celu odnalezienia masztu pełniącego w grze rolę punktu wieńczącego level. Platformówkową konwencję dopełniają liczne elementy otoczenia, które możemy zbierać (lewitujące banany, literki KONG, balony odnawiające życie, beczki DK w których przechowywana jest zastępcza postać) oraz plansze bonusowe. Głównym orężem jest oczywiście "skok" oraz nasza umiejętność pokonywania coraz to trudniejszych zręcznościowych pułapek.

Twórcy udostępnili nam do eksploracji świat podzielony na pięć większych lokacji, składających się z pomniejszych poziomów oraz jedną dodatkową krainę (poszukiwany "Zaginiony Świat"). W większości mamy do czynienia z levelami chodzonymi, które przemierzamy "na bosaka", choć zdarzają się perełki, jak choćby zimowa arena, którą pokonujemy w saniach czy podwodne misje, polegające na penetracji raf koralowych ukrytych w głębinach. Zdarzają się także miejscówki mieszane, w których dla większego urozmaicenia raz pływamy, raz chodzimy. Powyższe rodzynki idealnie wzbogacają jednostajną formę rozgrywki, którą szczerze powiedziawszy i tak ciężko nazwać nudną. Nie sposób zliczyć także niezwykle interesujących patentów jak choćby nawiedzone beczki randomowo wyrzucające naszą postać w powietrze, ruchome liany, czy możliwość transformacji w jedno z czterech znanych z serii zwierząt - słonia Ellie, papugę Squawks, pająka Squittera i rybę miecz Enguarde. Każdy z wyżej wspomnianych zwierzęcych podopiecznych wyposaża naszą postać w unikatowe zdolności - słoń jest niezastąpiony w anihilacji wrogów za pomocą cieczy wydmuchiwanej z trąby, ryba miecz taranuje pomniejszy plankton szarżując, pająk jest zdolny do tworzenia mini-platform z sieci, a papuga dzięki parze skrzydeł potrafi wznosić się w powietrze.

Główni protagoniści, w których skórę przyjdzie nam się wcielić w trakcie tej niesamowitej przygody to dwie małpki - Dixie Kong i Dinky Kong. Zasadniczo różnią się od siebie zewnętrzną aparycją i możliwościami. Dixie za pomocą swych bujnych włosów spiętych w koński ogon, jest w stanie szybować przez krótki okres czasu w powietrzu. Niestety, jak przystało na przedstawicielkę płci pięknej (wybaczcie mi stereotypową myśl drogie panie) charakteryzuje się dość szczupłą sylwetką, przez co nie jest w stanie poradzić sobie z nieco silniejszymi przeciwnikami. Dinky Kong, pomimo faktu, iż ledwo co opuścił kołyskę, jest niebywale umięśniony i bez większych problemów potrafi staranować każdego większego osiłka.

Względem staro szkolnej trylogii z konsoli SNES, ze względu na "ograniczenia graficzne platformy" usunięto patent z poruszaniem się dwóch postaci na ekranie jednocześnie. Gdy kontrolowana przez nas małpka zginie, na jej miejscu pojawia się druga. Brakujących kompanów uzupełniamy poprzez zebranie beczułki z napisem DK. Moim zdaniem tego typu rozwiązanie to sporej klasy błąd. Jeżeli chodzi o zasłanianie się "ograniczeniami sprzętowymi" to w pierwszej generacji (GB Classic), może i miało to jakieś uzasadnienie, lecz w przypadku gier na Colora, takie gry jak np. Super Mario Bros. DX, udowodniły, iż konsolę stać na tryb Multiplayer, Co-op, w którym dwie postacie jednocześnie poruszają się na jednym ekranie. GB Color jakby nie patrzeć jest sprzętem o wiele silniejszym obliczeniowo aniżeli GB Classic, dlatego też powyższe tłumaczenie wydaje się po prostu śmieszne. Tryb Co-operative idealnie wydłużyłby replayability recenzowanego tytułu, nie wspominając o ogromnej frajdzie grających.

Na każdym poziomie rozlokowano także dwie areny bonusowe, nierzadko ukryte za zasłoną niewidzialności. Polegają one głównie na dotarciu do mety w określonym przedziale czasowym, zebraniu odpowiedniej ilości gwiazdek czy też pokonaniu wszystkich wrogo nastawionych przedstawicieli flory i fauny. Nagrodą są złote monety - niezwykle cenne artefakty pełniące rolę waluty w małpim świecie.

Na rozległej mapie świata poza tradycyjnymi levelami rozmieszczone zostały inne budowle pełniące ważną rolę w toku rozgrywki. Wrinkly Kong jest poczciwą starowinką, która z ogromnej radości, iż raczyliśmy ją odwiedzić, nagrodzi nas ekskluzywną możliwością zapisu gry praktycznie w dowolnym momencie. W każdym świecie egzystuje także, uroczy niedźwiedź oryginalnie zwany "Bear", który prowadzi sklep oferujący kilka ciekawych opcji. Jedną z nich jest mini-gierka, w którą możemy zagrać po zapłaceniu odpowiedniej ilości złotych monet. Jest to nic innego jak elektroniczna wersja karcianej gry w "Piotrusia" - polega na dopasowaniu do siebie 10 par grafik z przedmiotami z gry. Ponadto przedsiębiorczy zjadacz miodu, daje nam możliwość cofnięcia się do wcześniej zwiedzonego świata - zastąpił w tym względzie Funky Konga znanego z wcześniejszych odsłon serii.

Przeszkadzajki i wszelkiej maści niemilusińscy, wchodzący nam pod paznokieć w trakcie naszej ekspedycji zostali dobrani z należytą starannością w wystarczającej ilości. Mamy tu absolutnie wszystko począwszy od znanych i lubianych Kremlingów, gigantycznych pszczół, szczurów, nadętych ptaków, jeżozwierzy aż po totalne abstrakcie typu irytujące żyjące baryłki czy dinozaury operujące bazooką miotającą beczki.

Ku wielkiej uciesze wszystkich powracają także pamiętani z wcześniejszych odsłon bossowie, jak choćby ogromna kolczatka Barbos, zdenerwowany bałwan Bleak czy skaczący pająk Arich. Każdy z szefów wymaga indywidualnej strategii, które nie wymagają jednak zbyt dużego myślenia. Nawet niewprawiony w wirtualnych przygodach umysł będzie w stanie odgadnąć jedyny słuszny sposób na zbicie gardy wroga uważnie przyglądając się dość prostym algorytmom jego ruchów.

Jeżeli chodzi o poziom trudności w całości recenzowanego utworu, to widać ogromne doświadczenie developera na platformówkowym poletku. Pierwsze dwa światy stanowią wyłącznie rozgrzewkę i fani przebiją się przez nie, zaliczając wszystkie możliwe bonusy już za pierwszym podejściem. Kolejne, przybierają formę gry właściwej racząc graczy wysokim poziomem zagadek zręcznościowych. Ostatnia krajna, będąca owocem naszej kwerendy, to już prawdziwy hardcore, który będzie w stanie zadowolić nawet największych wymiataczy. Naprawdę, czapki z głów - przez cały czas, jaki spędziłem z grą nawet na chwilę nie złapałem się na narzekaniu na słabo wyśrubowany poziom trudności. A to już coś.

Nie da się ukryć, że głównym asumptem, dla którego gro osób rozważa zakup recenzowanego tytułu, jest ulepszona oprawa graficzna, dostosowana do wymogów "kolorowej generacji". Każdy element tworzący niegdyś świat znany z Donkey Kong Land 3 na GB Classic, został w cudowny sposób pokolorowany, przez co miejscówki takie jak Redwood Rampage czy Polar Pitfalls ogromnie zyskały na czytelności. W grze zwiedzimy m.in. nawiedzone przez duchy kobaltowe wnętrza jaskiń w Stalagmite Frights; korony zielonych sekwoi w Simian Shimmy czy orzeźwiający krajobraz wodospadu w Footloose Falls. Dodatkowo natkniemy się na całą masę miejscówek pseudo urbanistycznych, mniej związanych z organicznym środowiskiem znanym z serii. W trakcie naszej eskapady poznamy np. oliwkowe wnętrza fabryki zbudowanej przez Kremlingi w Karbine Kaos; gorące przestrzenie rury kanalizacyjnej w Ugly Ducting czy rozległe terytorium molo w arenie Red Wharf. Ogromnie cieszy fakt, iż autorzy w niektórych momentach ewidentnie (lub może zupełnie przypadkowo) puszczają oko do grającego, chcąc niejako przetestować jego wiedzę na temat elektronicznej rozrywki. Rocketeer Rally w nowej tonacji kolorystycznej bardzo przypomina mi pewną lokację z kultowej Contry.

Lodowa arena, którą przemierzymy w zwinnym bobsleju, dzięki zabiegowi koloryzacji wygrała drugie życie - w owej planszy przede wszystkim liczy się zręczność, gdyż czas reakcji na dziejące się z zawrotną prędkością wydarzenia na ekranie jest niewielki. W momencie, gdy gra "nabrała kolorów", śnieg stał się biały, drzewa brązowo-zielone, a oponenci czerwoni, o wiele łatwiejszym staje się wykonanie nawet najtrudniejszego manewru - prawdopodobieństwo niezauważenia danej przeszkody spada niemal do zera. Poziomy, w których zwiedzamy wodne odmęty oceanów w kolorze prezentują się po prostu obłędnie i odniosłem wrażenie, że przebijają niektóre miejscówki z jakby nie patrzeć ładniejszego graficznie Donkey Kong Country na GB Color. Oczywiście nie należy w tej kwestii zbytnio przesadzać - "Country" pod względem oprawy wizualnej nadal wygrywa w przedbiegach. Zestawiając obie pozycje koło siebie niemal od razu daje się dostrzec, że w Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong, każdemu elementowi wyłącznie nadano odpowiedni kolor, nie zaś jak w przypadku "Country" stworzono go od podstaw. Widać to zwłaszcza w wizerunku papugi Squawks, której zieleń nie różni się niczym od szybujących nieopodal pszczół. Barwy poszczególnych przeciwników zostały dobrane na zasadzie kontrastu z otoczeniem, a tła bardzo często stanowią wyłącznie jednokolorowe, puste grafiki. Nie zrozumcie mnie źle - to bardzo ładna, rzemieślnicza robota, w której jednak ciężko jest szukać graficznego kunsztu czy finezji. Pomimo ogólnego wrażenia "okej" oprawa nawet w kolorze, trąci już nieco poprzednią generacją i na tle wizualnych topów tego gatunku, pokroju Wario Land 3 czy Shantae, wygląda po prostu średnio.

Oprawa graficzna, jak już wcześniej wspomniałem do idealnych nie należy. Przykrym faktem jest obecność ogromnych błędów w systemie detekcji kolizji obecnych właśnie w wcześniej wspomnianych "śnieżnych lokacjach". Często dochodzi do sytuacji, w których jesteśmy karani, pomimo tego, że ewidentnie oddaliśmy skok poprawnie. Na całe szczęście to tylko kilka plansz w morzu rewelacyjnie dopracowanych światów. W pozostałych levelach podobne chochliki zdarzają się sporadycznie i nie powodują nadmiernej frustracji grającego. Owe błędy stanowią już znak rozpoznawalny przenośnych wersji Donkey Konga, chociaż z drugiej strony trudno się temu dziwić - intensywny charakter rozgrywki w pewnym stopniu je "usprawiedliwia". Wydaje się też, iż twórcom udało się usprawnić niektóre bugi graficzne, jak choćby przenikające przez elementy otoczenia tekstury, obecne w przypadku poprzednika na GB Classic - dobre i to. Animacja postaci jest płynna i w trakcie rozgrywki nie doświadczyłem żadnych zwolnień, co również należy zaliczyć In plus. Gra śmiga w 60 FPS'ach co uważam za spory upgrade w stosunku do pierwowzoru, któremu zdarzało się przyciąć przy większych zadymach.

Nad warstwą muzyczno-dźwiękową nie ma się co pastwić - tutaj wszystko jest na przyzwoitym poziomie. Praktycznie każda tematyczna miejscówka posiada indywidualny, charakterystyczny dla serii jazzująco-swingujący motyw muzyczny, co samo w sobie jest imponującym osiągnięciem. Niekiedy przyjdzie nam doświadczyć nieco bardziej posępnych utworów jak choćby przy okazji eksploracji podwodnych jaskiń. Odgłosy zebranej monety, bananów, rozbicia beczki, dotarcia do mety czy skucia zostały dobrane idealnie i nie różnią się praktycznie niczym od tych zastosowanych w "Country". Jeżeli w przypadku oprawy wizualnej można mówić o swoistej dysproporcji, tak na gruncie fonicznym autorzy odwalili kawał dobrej roboty, nie opierając się na półśrodkach. Osobne utwory dźwiękowe usłyszymy także w arenach bonusowych, menu głównym czy na ogólnej mapie świata. Jednym słowem - rewelacja.

Gra posiada aż trzy sloty zapisu stanu gry, który po raz pierwszy możemy zapisywać praktycznie w dowolnym momencie odwiedzając Wrinkly Kong'a, bez konieczności dokonywania opłaty czy zbierania literek KONG. Dobrnięcie do głównego szefa, zajmuje około 3 godziny, co fanów małpiej sagi może lekko rozczarować. Na szczęście główny wątek fabularny jest wyłącznie prologiem do prawdziwego wyzwania, jakim jest zabranie wszystkich monet i tokenów DK, rozlokowanych we wszystkich miejscówkach. Po dokonaniu owego karkołomnego wyczynu odblokowuje się ostatni, tytułowy "Zaginiony Świat", w którym poziom trudności został solidnie wywindowany. Przebicie się przez strukturę tego mistycznego miejsca oraz "wymasterowanie" każdej weń lokacji, skutkuje także odblokowaniem ostatniego z dostępnych bonusów - trybu Time Trial, który polega na pokonywaniu wybranych poziomów na czas w celu pobicia rekordu planszy. Całość powyższych czynności mnie zajęła drugie 3 godziny, na skutek czego, ogólny czas spędzony z recenzowaną produkcją wyniósł powyżej 6 godzin, co odbieram jako wynik dobry.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, iż wszystkie z wyżej wypisanych bonusów były obecne już w przypadku Donkey Kiong Land 3 na GB Classic. Bierność Rare jest bez wątpienia największym minusem opisywanej produkcji. Twórcy nie zrobili nic, żeby niejako wynagrodzić osoby, które zdecydowały się zapłacić kolejny raz za "praktycznie to samo". Uznali widocznie, że kolor, jest wystarczającą nowością uzasadniającą egzystencję recenzowanego tytułu i nie ma potrzeby implementowania np. mini-gierek, gdyż pozycja sama się obroni. Co do jednego, nie sposób nie przyznać im racji - Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong pomimo upływu czasu i faktu, że mamy do czynienia z "odgrzewanym kotletem" nadal prezentuje się rześko. Pytanie tylko czy ktoś poza ortodoksyjnymi fanami będzie chętny zapłacić kolejny raz za to samo danie?

Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong to pozycja skierowana w głównej mierze do fanów platformówkowego rzemiosła. Długo ubolewałem nad faktem, iż Nintendo nie pokusiło się o wydanie przygód Dixy Konga i Dinky Konga na "Panu Kolorowym". Wiadomość o istnieniu recenzowanej gry przyjąłem z wielkim bananem na twarzy, gdyż ogromnie cenię sobie tytuły z udziałem tego małpiego duo, w których główną bronią jest po prostu "skok". Niestety, poza tym, że świat przedstawiony nabrał nowych kolorów, w grze nie zmieniono praktycznie nic, co mogłoby zachęcić graczy do sięgnięcia do portfeli po raz kolejny. To stanowczo za mało, zważywszy na fakt, iż kolorowana przez konsolę wersja z GB Classic jest niemal w identycznym stopniu grywalna. Bez wątpienia jednak, mamy tu do czynienia z najpełniejszą i najbardziej dopracowaną inkantacją gry Donkey Kong Land 3 znaną dotąd wyłącznie w czarno białej stylistyce. Osobom, które nie miały dotąd okazji poznać tego wspaniałego uniwersum serdecznie polecam tę część, a cała reszta powinna ją traktować wyłącznie jako solidny Mission Pack (wydany paradoksalnie kilka miesięcy wcześniej) do ogromnie miodnego Donkey Kong Country.

Werdykt:


Na plus:
- Możliwość zapisu stanu gry w dowolnym momencie
- Dixie Kong i Kiddy Kong na ekranie GB Color!
- Dzięki nowej palecie kolorystycznej plansze zyskały na czytelności
- Sześć różnorodnych światów
- Trzy sloty zapisu stanu gry
- Time Trial
- Spore replayability
Na minus:
- Błędy w systemie detekcji kolizji
- Brak większych zmian w stosunku do oryginału
- Absencja bonusów i dodatkowych trybów











Grywalność: 8/10 | Wciąż na wysokim poziomie, lecz notę obniża ogólna odtwórczość i brak jakichkolwiek dodatków
Grafika: 7/10 | Niestety nowa paleta barw gry poprzedniej generacji to odrobinę za mało aby doścignąć tuzy gatunku
Dźwięk: 8/10 | Klasycznie melodie i dźwięki wykonane na zadowalającym poziomie


Donkey Kong GB: Dinky Kong & Dixie Kong to pozycja skierowana w głównej mierze do fanów platformówkowego rzemiosła. Osobom, które nie miały dotąd okazji poznać tego wspaniałego uniwersum serdecznie polecam tę część, a cała reszta powinna ją traktować wyłącznie jako solidny Mission Pack do ogromnie miodnego Donkey Kong Country.



Screeny:


               

               

               

               

               

Katridż:





Powrót do poprzedniej strony

Komentarze
philipo dnia July 13 2011 10:16:33
Bardzo fajna recenzja. Przyznam szczerze, że pierwszy raz słyszę o tej pozycji, a wygląda na bardzo przyjemną smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
                        
   
www.gbforever.pl | System: PHP-Fusion | Projekt graficzny oraz logo: Keitaro

Strona korzysta z plikow cookies (tzw. ciasteczka), aby ulatwic korzystanie z naszego serwisu oraz do celow statystycznych.
Jezeli nie blokujesz tych plikow, to zgadzasz sie na ich uzycie oraz zapisanie w pamieci urzadzenia.
Pamietaj, ze mozesz samodzielnie zarzadzac plikami cookies, zmieniajac ustawienia przegladarki.