|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
GB Advance & GBA SP & GB Micro | Recenzje gier | Star Wars Episode II: Attack of the Clones |
Producent / Wydawca: David A. Palmer Productions / THQ
Gatunek: Platformówka / Akcja
Data Premiery:
- Japonia: Brak
- USA: 30.05.2002
- Europa: 21.06.2002
Tryby Gry: Singleplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: Nie dotyczy
Strona domowa: Brak
Autor tekstu: guzik
Treść:
Uwielbiam uniwersum Gwiezdnych wojen, ale za żadne skarby nie potrafię się przekonać do grywalnej wersji Attack of the Clones na GB Advance. Produkcja stworzona przez David A. Palmer Productions i wydana przez THQ to jawny przykład żerowania na popularnej licencji i próba sprzedania marnego produktu zaślepionym fanom. Co dokładnie nie zagrało?
David A. Palmer Productions to studio z tradycjami, którego początki sięgają 1977 r. (nota bene - rok premiery czwartego epizodu Star Wars). Episode II: Attack of the Clones to kolejna gra na Game Boya w dorobku firmy, gdyż wcześniej twórcy dali się poznać przenośną wersją Commander Keen, Earthworm Jim czy Pitfall na GB Colora. Niestety, gra w uniwersum Star Wars to żenująca platformówka z elementami Beat 'em up, o której nikt by już dzisiaj nie pamiętał, gdyby nie znany tytuł na okładce.
Star Wars Episode II: Attack of the Clones na GB Advance stara się w miarę wiernie przenosić wydarzenia znane z filmu na niewielki ekran konsolki. Oczywiście twórcy dodali sporo od siebie, gdyż Anakin w oryginale nie skakał w kółko po platformach i nie walczył z falami identycznie wyglądających wrogów na Coruscant. Władzę nad bohaterem przejmujemy właśnie na tej planecie i rzucamy się w pościg za niedoszłym zabójcą Padme Amidali. Rozgrywka opiera się na standardowym podejściu do gatunku platformerów 2D z mocnym naciskiem na element walki mieczem świetlnym. Ruszamy więc w prawą stronę ekranu, unikamy ciosów, machamy jarzeniówką i staramy się nie wyrywać sobie włosów z głowy. Walka jest bowiem drętwa i absolutnie niesatysfakcjonująca. Owszem, możemy np. odbijać strzały z blastera, ale całość jest nienaturalnie powolna i do bólu schematyczna. Postać ma kilka animacji ruchów, co jakiś czas ładujemy specjala, który posyła w stronę przeciwników falę Mocy i to w gruncie rzeczy tyle, co może nam zaoferować młody padawan. Warto odnotować, że oprócz Anakina możemy też kontrolować Obi-Wana oraz Mace Windu, ale ich występ to zaledwie 20% całej gry.
Twórcy Star WarsEpisode II: Attack of the Clones prawdopodobnie zdawali sobie sprawę, że ich produkcja nie obroni się samymi platformowymi etapami. Przygotowali więc kilka przerywników, w których nasza postać zasiada za sterami pojazdów latających. Mam jednak złą wiadomość - te fragmenty wcale nie pomogły Atakowi Klonów przed upadkiem. Za przykład niech posłuży pościg na Coruscant - zatłoczone "ulice", niesamowite prędkości etc. Tak to pamiętałem z filmu. A jak jest w grze? Zdecydowanie gorzej. Całość stanowi próbę przeniesienia rozgrywki do 3D, czyli obserwujemy akcję z oczu bohatera i uważamy na nadlatujące piksele. Zerowa przyjemność i dodatek wciśnięty na siłę, który wcale nie zachęca do dalszego śledzenia losów rycerza Jedi i jego padawana.
Jedyne, czego z czystym sumieniem nie mogę skrytykować, to oprawa dźwiękowa gry. Produkcje spod znaku Star Wars już dawno przyzwyczaiły mnie do wysokiego poziomu wykonania tego elementu, nawet na monochromatycznym Game Boyu. Muzyka z filmu brzmi świetnie, podobnie jak wszystkie dźwięki blasterów czy mieczy świetlnych. Malutki plus należy się też za cyfrowe zdjęcia wyciągnięte z kinowego pierwowzoru, stanowiące w grze tło do przerywników. Niestety nie pokuszono się o wprowadzenie fragmentów samego filmu, ale rozumiemy ograniczenia kartridży. Dobre i to. Grafika zaś to absolutny średniak z kilkoma niezłymi patentami. Postacie prezentują się całkiem dobrze, ale fakt, że nie rzucają cienia (nawet symbolicznego, w formie czarnej plamy pod unoszącym się nad ziemią droidem), wydaje się być dziwnym i sztucznym rozwiązaniem. A to tylko jeden z niedopracowanych (albo świadomie pominiętych) elementów gry.
Sprawa jest prosta: jeżeli pragniecie zagrać w porządny tytuł ze świata Gwiezdnych wojen na swoim GB Advance, to zapomnijcie o Episode II: Attack of the Clones. Wydane później Episode III: Revenge of the Sith to o wiele lepsza propozycja, która nie straszy drewnianą rozgrywką i ubogimi rozwiązaniami. Fani twórczości Lucasa mogą spróbować "dwójki", ale wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Werdykt:
Na plus:
- Udźwiękowienie to po raz kolejny największa zaleta Star Wars na Game Boya
- Kadry z filmu jako miły dodatek dla fanów, szczególnie 10 lat temu (premiera gry).
Na minus:
- Schematyczna i zupełnie niesatysfakcjonująca rozgrywka
- Etapy "latane" doczepione na siłę
- Sterowanie
- Sporo uproszczeń i niedociągnięć
Grywalność: 3/10 | Do bólu schematyczna i powolna rozgrywka, po kilku minutach ma się dość
Grafika: 5/10 | Typowy średniak. Niczym nie zachwyca, a potrafi przestraszyć pikselozą (etapy "latane").
Dźwięk: 8/10 | Znane motywy dobiegające z głośnika GB Advance cieszą ucho - największa zaleta gry
Sprawa jest prosta - jeżeli pragniecie zagrać w porządny tytuł ze świata Gwiezdnych wojen na swoim GB Advance, to zapomnijcie o Episode II: Attack of the Clones. Wydane później Episode III: Revenge of the Sith to o wiele lepsza propozycja, która nie straszy drewnianą rozgrywką i ubogimi rozwiązaniami. Fani twórczości Lucasa mogą spróbować "dwójki", ale wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Screeny:
Powrót do poprzedniej strony
|
|
dnia August 07 2012 22:34:47
Recki crapów też są fajnie
Ocena 4 zdecydowanie zawyżona |
|
dnia August 07 2012 23:09:39
To jedna z tych pozycji, w których wspięcie się na półkę skalną jest już wyczynem. Totalnie zjechana detekcja kolizji plus niemrawe postacie z małą ilością ruchów. Sekcje "latane" na screenach wyglądają ciekawie ale w rzeczywistości na ekranie dzieje się co chce i w 9/10 przypadków nie wiedzieć czemu przegrywamy. Dobry kandydat do występu u AVGN. |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|