|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
GB Color | Recenzje gier | Donkey Kong Country |
Producent / Wydawca: Rare / Nintendo
Gatunek: Platformówka
Data Premiery:
- Japonia: 2000 r.
- USA: 23.11.2000
- Europa: 2000 r.
Tryby Gry: Singleplayer / Multiplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: 2
Strona domowa: Brak
Autor tekstu: Antari
Treść:
Nintendo - jeden z głównych filarów branży elektronicznej rozrywki. Skrupulatnie dba o jakość swoich produktów, zatrudniając setki tysięcy pracowników których zadaniem jest ustalenie w jakim stopniu owa gra przyczyni się do wzrostu zysków koncernu. To ich zadaniem jest nadawanie grze statusu ''Seal of Quality'' - będącego niegdyś gwarancją jakości produktu obecnie jednak wiemy, iż był on jedynie sprytną grą marketingową mającą na celu ochronę konsoli Nintendo przed piractwem. Do czego zmierzam? Nintendo jest mistrzem w wysysaniu ze swoich ''lalek'' ostatnich soków poprzez liczne konwersje (z konsol NES,SNES itp.). jednakże raz na pewien czas spece od Nintendo muszą wymyślić coś nowego - oryginalnego ''ryjącego beret'' i wyznaczającego nowe standardy na kolejne 20 lat eksploatowania tematu, tak jak było przykładowo z serią Super Mario. Jedną z ''lalek'' koncernu z wielkim ''N'' w nazwie był (i nadal jest) stary poczciwy Donkey Kong.
Jak już wcześniej wspomniałem Nintendo jest mistrzem w wyciskaniu ostatnich soków ze swoich produkcji. Nie inaczej jest i tym razem. Donkey Kong Country - jest grą wydaną w 1994 roku na konsolę Super Nintendo Entertaiment System - czyli w skrócie SNES. 6 lat później studio deweloperskie Rare, decyduje się spłodzić konwersję na GB Color - czyli system o dwukrotnie mniejszej sile niż SNES (SNES system 16 bitowy, GB Color - 8 bitowy). Czy wyszło z tego coś dobrego? No cóż, zapraszam do recenzji.
Rare w 1994 roku osiągnęło sukces komercyjny między innymi poprzez wprowadzenie w Donkey Kong Country renderowanych postaci na tle animowanych miejscówek w 2D. Efekt był piorunujący. Jak jest tym razem? No cóż powiem tak - nie poszli na łatwiznę.
Grę rozpoczynamy od krótkiego intro, z którego dowiadujemy się kto, co i dlaczego?
Tym razem Donkey Kong w tandemie z Diddy Kongiem wyruszają na niebezpieczną wyprawę w celu odzyskania skradzionego wcześniej przez złego aligatora K.Rool'a - gigantycznego banana.
Rozgrywka w dużej mierze polega na typowo platformówkowym schemacie - sterujemy gorylem poruszającym się od lewej do prawej, po drodze zbieramy banany, celem jest dojście do końca planszy. Aczkolwiek są i pewne rodzynki - a właściwie całe beczki rodzynków. Czego tu nie ma - poprzez niezliczoną ilość poukrywanych bonusowych etapów, liczne gumowe oponki, beczki, złote zwierzęta (które z kolei umożliwiają bonusowy level w którym zamieniamy się w strusia), balony, literki tworzące napis KONG, kończąc na specjalnych ''power up'ach'' umożliwiających zmianę postaci na np. nosorożca lub też, charakterystycznie dla wodnych misji, w rekina.
Względem ''Państwa Konga'' na konsoli SNES, usunięto patent z poruszaniem się na ekranie jednocześnie dwóch postaci. Zamiast tego charakterystycznie dla całej gorylej sagi na konsolach GB Classic i GB Color, gdy się ''skujemy'' na miejsce Donkey Konga wkracza Diddy Kong. Mniejszy, zwinniejszy, szybszy i co najważniejsze bardziej skoczny. Z kolei atutem Donkeya są spore gabaryty a co za tym idzie większa masa umożliwiająca pokonanie masywnych oponentów.
Autorzy podobnie jak w edycji na SNESa udostępnili nam całą gorylą wyspę (zwaną państwem goryli) składającą się z sześciu światów - każdy o odmiennej stylistyce. Łącznie mamy do dyspozycji 34 levele ''chodzone'' oraz starcia z bossami pod koniec każdego ze światów, oraz z ostatecznym szefem wszystkich szefów. Ludzie czego tu nie ma! Jako para goryli zwiedzimy rozległe dżungle, kopalnie wraz z świetnymi sekwencjami ''wagonikowymi'', pustynne świątynie, ośnieżone szczyty gorylej wyspy a nawet środowiska miejskie. Ponadto pewne misje wymagają od nas nie tylko ''małpiej'' zręczności lecz także dobrego wyczucia czasu (pamiętne levele z włączanie i wyłączaniem światła). Poszczególne levele ''chodzone'' urozmaicone są przez poziomy ''pływane''. Na mapce danego świata rozlokowani są ponadto przyjaciele naszych małpek - stara małpa udzielająca nam całkiem cennych rad, Fukny Kong - czyli goryl surfer, dzięki któremu cofniemy się nawet w najdalszy zakątek planszy, oraz ''małpeczka leseczka'', która umożliwia zagranie w kolejną misję bonusową (jaką zgadnijcie sami). Jednym słowem ''pełen serwis''.
Po przejściu gry po raz pierwszy, w menu głównym odblokowują się bonusy obok których nie można przejść obojętnie. Pierwszy z nich można nazwać pełnoprawną autonomiczną pozycją - wspaniale współtworzy wraz z wyspą goryli całe ich państwo (bonusowe levele rozgrywają się na mniejszych wysepkach). Gra polega na znanym i lubianym patencie ''walnij w głowę stwora'' (dla nie wtajemniczonych: kojarzycie automat w salonie gier w którym miało się młoteczek i trzeba było uderzać w takie głowy wyskakujące z automatu?). Sprawa początkowo wydaje się łatwa, (rzucamy ziemniakiem, który wymaga przeładowania) lecz z czasem gdy zegar przyśpiesza zaczyna się robić gorąco i niczym w serii Game & Watch, staramy się osiągnąć jak najlepszy wynik. Drugi umieszczony w grze bonus polega na przeprowadzaniu zwierząt przez kładkę nad rzeką. Naszym celem jest łatanie dziur w kładce, w celu uchronienia ich przed upadkiem. Uwierzcie mi, pod koniec gry robi się naprawdę gorąco. Trzecim pełnoprawnym bonusem jest niepozorna gierka polegająca na łowieniu ryb przez ''wielką małpę''. Proste i odprężające. Jeżeli znudzi się nam łowienie w pojedynkę można za pomocą kabelka zorganizować zawody kto złowi ich jak najwięcej. Tetris to nie jest, ale dla zabicia czasu można spróbować.
Wydaje mi się że zarys rozrywki już macie przed oczami, więc teraz czas wspomnieć co nieco o grafice. Co to dużo pisać - kosmos! Designerom udało się dokonać rzeczy niemożliwej - przenieśli grę na system 2 razy słabszy. Gra wygląda bajecznie, jest cudownie kolorowa, każdy level posada swój unikalny klimat. Niestety grafika nie jest pozbawiona wad. Zauważyłem drobne dropy animacji w miejscach największych zadym, czasem ''chrupnie'' dość mocno. Obecnym problemem są także kłopoty z detekcją kolizji. W misjach ''wagonikowych'' czasami ewidentnie skoczyliśmy w sam środek ptaka (a co za tym idzie skuliśmy go) lecz system decyduje inaczej i spadamy na sam dół. Czasem gdy przesuwamy oponę i niespodziewanie natrafimy na węża zostajemy skuci. To dość frustrujące zważywszy na fakt że checkpointy są rozlokowane dopiero po pokonaniu połowy trasy.
Warstwa muzyczna to już zupełnie inna historia. Jest dobrze jednakże nie aż tak celująco jak na SNES'ie. Oczywiście motyw przewodni jest rewelacyjny, a muzyczki charakterystycznie zmieniające się w zależności od miejscówki, świetne. Parę melodii zapada w ucho, jest więc dobrze.
Autorzy odrobinę nie przemyśleli jednej rzeczy, która nie doskwierała oryginałowi ze względu na obecność 2 postaci. Mianowicie źle wyważonego poziomu trudności. Około 30 - 40% gry przechodzimy z zamkniętymi oczami. Starcia z bossami są do bólu łatwe ograniczają się jedynie do schematu - wskocz na głowę, podskocz. Później designerzy z kolei przegięli z poziomem trudności. Level w którym światło zapala się i gaśnie co 1,5 sekundy bez możliwości naszej ingerencji przechodziłem setki razy. Ku mojemu zdumieniu dalsze levele nie stanowią ponownie wyzwania. Ale w sumie może to i dobrze, może takie jest przeznaczenie serii Donkey Kong Country. To nie ma być kolejny ''Wario Land'', który oprócz miodnej rozgrywki zapewnia multum logicznych zagadek - to ma być prosta platformówka, w której każdy z nas chce, niczym w amoku, przeć dalej i dalej, do przodu i do przodu, skacząc, huśtając się, odbijając i nie patrząc co kryje się za winklem.
W grze znajdują się aż 3 sloty zapisu stanu gry co jest moim zdaniem bardzo dobrym posunięciem. Gra zapisuje się sama po przejściu chociażby jednego levela.
Donkey Kong to bez wątpienia jedna z największych (dosłownie i w przenośni) ''lalek'' Nintendo. Jak zawsze dopracowana, jak zawsze świetna i niemiłosiernie wciągająca, mimo paru niedoróbek (oraz faktu że to jakby nie patrzeć ''wyciągacz'' pieniędzy z portfela). Za grę w którą graliśmy w 1994 roku teraz musimy płacić znowu.
Mimo to, Nintendo nadal trzyma wszystkie sznurki serwując nam wielkiej klasy platformera. W tej grze to my jesteśmy lalkami - dzieło dostarczone przez Rare omotało nas tak bardzo swoimi sznurkami, iż trudno będzie nam się z nich wyplątać. Bądźmy lalkami - czasem to nic strasznego.
Werdykt:
Na plus:
- Rewelacyjna grafika
- Duża ilość bonusów, wysokie replayability
- Wciągający gameplay, różnorodność
- Klimat Donkey Konga
- Pokaz możliwości konsoli GB Color
- Trzy sloty zapisu stanu gry
- Multiplayer
Na minus:
- Zbyt prości bossowie
- Uboga fabularnie
Grywalność: 10/10 | Zawsze stoi na ogromnym poziomie, wysokie replayability
Grafika: 9/10 | Niesamowita konwersja, kolory ''wylewają się'' z ekranu
Dźwięk: +8/10 | Parę niezłych utworów, w większości remiksy starych kawałków
Donkey Kong to bez wątpienia jedna z największych (dosłownie i w przenośni) ''lalek'' Nintendo. Jak zawsze dopracowana, jak zawsze świetna i niemiłosiernie wciągająca, pomimo paru niedoróbek. Jedna z najlepszych platformówek w jakie dane nam było pogrywać na przenośnym sprzęcie Nintendo - ''wielka małpa'' znana z świetnej trylogii na GB Classic powraca!
Screeny:
Katridż:
Powrót do poprzedniej strony
|
|
dnia August 11 2011 21:12:52
lol przecież to jest "Seal of quality" a nie steal, co znaczy kraść xD |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|