|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
Artykuły | Geneza | QZX - Moja historia związana z GB |
Autor tekstu: QZX
QZX - Moja historia związana z GB
Drogie dzieci!
Siedzicie wygodnie? Tak Jasiu, możesz się położyć... Dzisiaj odbędziemy podróż w czasie, podróż wyimaginowaną, bo to dzięki waszej wyobraźni cofniemy się w przeszłość. Dowiecie się, jak to się stało, że dzisiaj jestem takim maniakiem Game Boya, za co tak kocham te niepozorne maszynki, które mimo iż bez ogromnej mocy obliczeniowej, w mych oczach nadrabiają funem dostarczanym mi z każdą minutą spędzaną przy nich. Mam nadzieję, że nie zanudzę was tą opowieścią, ale jakby co, to bez wyrzutów sumienia klikajcie na przycisk 'zamknij'. No to lecimy z koksem...
Cofnijmy się kilka lat wstecz. Oto przed nami roztacza się iście cukierkowy widok. Widzimy siedzącego przed telewizorem Artura, z wypiekami na klacie oglądającego Pokemony. O! przepraszam, cofnęliśmy się za wcześnie. Wtedy jeszcze nie posiadałem GB.
Zatem kilka lat w przód, ale nie za dużo. O jest, trafiliśmy idealnie! Kurcze, ma się to wyczucie. Ma się też jakieś 6 lat na karku - wiek bardzo dojrzały, wiecie, wracanie do domu po północy i te sprawy. Byłem wtedy z babcią na wakacjach w Rabce, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem cud - Game Boya. Innych cudów w życiu już nie doświadczyłem, nawet na Bierzmowaniu (liczyłem na pojawienie się Ducha Świętego). Siedząc w jakiejś poczekalni moim oczom ukazał się on - GB Classic. Grał na nim jakiś chłopak. Szybkie szarpnięcie babci za rękaw. "Patrz, patrz jaka fajna gra, ja też taką chcę". Bo zrozumcie - wtedy moja wiedza o konsolach była niewielka, żeby nie powiedzieć - znikoma. Posiadałem Pegazusa, i PC. Nic więc dziwnego, że GB nazwałem grą. Babcia czym prędzej zapytała się gościa, ile takie cudo kosztuje. A tamten mówi bez ogródek i bez szacunku dla mojego zdrowia: 300 zł. Ulalala, sporo. Na jakiś czas postanowiłem zrezygnować z myślenia o tej cudownej ''kieszonsolce'' i przerzuciłem się na myślenie o tym, żeby nie myśleć. Nawet mi się udawało.
Aż wreszcie nadeszła Komunia! Nie ma co owijać w wełnę albo bawełnę - spotkało mnie wtedy szczęście porównywalne z wielkością K2. Przypadkiem złożyło się, że kilka miesięcy przed komunią, w Polsce była koleżanka mojej mamy, mieszkająca w Niemczech. Gdy zapytała się, czy chcę dostać GB Color, wiedziałem co odpowiedzieć - Nie... Przyznać się, nabrał się ktoś na ten debilny żart? Jasne, że chciałem mieć GB. I w czasie komunii moje marzenie miało się ziścić podwójnie, bo do mych rąk miał trafić Pan Kolorowy (napisane z wielkiej litery, bo czuję do tego sprzętu szacunek. Później okazało się, że byłem w błędzie - "dream" nie zrealizował się podwójnie, a potrójnie! Bo oprócz GB Color, pod moim dachem zamieszkał Super Mario Bros DX. Było mu u mnie dobrze, na nic nie narzekał - nie biłem go, nie molestowałem, polubiliśmy się. Dodam, że Mariana przeszedłem w lewo (dosyć oklepany żart).
Tak oto zaczęła się moja historia z tą cudowną konsolką od Nintendo. Kilka lat później kupiłem sobie GBA SP, bo do DSa mnie nie ciągnęło. Ostatnio coraz częściej myślę o jego zakupie, ale to nie o tym miał być ten art.
Więc może coś mądrego na koniec? Hmm... "Centralnym elementem eksperymentu jest pomiar dobrze określonej wielkości fizycznej, a warunkiem niezbędnym uzyskania z niego wartościowych informacji prawidłowy dobór przyrządów pomiarowych oraz metod analizy otrzymanych danych. Obróbka danych często opiera się na statystyce, regułach prawdopodobieństwa oraz odpowiednich metodach numerycznych." Mądre, nie? Szkoda tylko, że nie związane z historią GB. Ale mniejsza o to, GB to ''zajefajny'' handheld. Na koniec - pozdrawiam wszystkich maniaków odwiedzających serwis GBForever.net, jak i wszystkich redaktorów udzielających się w serwisie. Naprawdę cieszę się, że kilka lat temu dostałem GB Color, bo jeśliby to szczęście mnie nie spotkało, prawdopodobnie nawet nie wiedziałbym o istnieniu tego serwisu. A tak, zawsze mogę wejść na portal, poczytać o sprzęcie, a co najważniejsze - pogadać z fanami Game Boya. Redakcja GBForever.net to naprawdę zakręceni ludzie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Rodacy! Dalej rozwijamy GBForever i nie dajmy mu zginąć! (Co raczej nigdy nie nastąpi!)
Uzupełnienie (24.06.2010)
Historia ta napisana została ponad rok temu, więc moim obowiązkiem jest napisanie małego uzupełnienia. Na początku chciałem podziękować wszystkim redaktorom tworzącym wspaniały serwis, jakim z pewnością był GameBoyZone.pl Była to strona, którą uwielbiałem, i która dała mi pewne poczucie spełnienia (redaktor - to brzmi dumnie). Mam też nadzieję, że GBForever.net uda nam się kontynuować tradycję zrzeszania maniaków Game Boya i wszystkiego, co z nimi związane.
Teraz może trochę prywaty, oczywiście ograniczę się do ''kieszonsolek''. Przez ten rok trochę się wydarzyło, w szeregi kolekcji wstąpił klasyczny GB, a mój ukochany GBA SP wyzionął ducha. Był to dla mnie cios, po którym padłem niczym Gołota w walce z Lewisem. Do kolekcji dołączyło parę gierek.
Od niedawna jestem także szczęśliwym posiadaczem Nintendo DSa, którego odsprzedał mi Jaro, za co mu tutaj serdecznie dziękuję. Gierki na tej machinie wyglądają wspaniale, a dzięki dotykowemu ekranikowi rozrywka wskoczyła na nowy poziom. Wiem, ze piszę o czymś, o czym każdy wie, ale naprawdę mnie to cieszy.
Emocje i odczucia, których dostarczyły mi wszystkie konsolki od Nintendo są nie do opisania. Moje dzieciństwo wyglądało by zupełnie inaczej, gdybym kilka lat temu nie dostał GB Color. To były szczęśliwe czasy, gdy wychodziłem przed blok i z kumplami ''ciupaliśmy'' w Pokemony, Mario czy któryś z innych flagowych tytułów japońskiej firmy. Dziś, gdy wracam pamięcią do tamtych czasów, uśmiech za każdym razem pojawia się na mojej twarzy. Jezu, jakie to sentymentalne...
Powrót do poprzedniej strony
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|