Nawigacja
Strona główna
Forum
YouTube
Facebook
Grupa na Facebooku
O stronie
Zapraszamy!

Artykuły
GB Classic
GB Pocket
GB Light
GB Color
GB Advance
GBA SP
GB Micro
Polecamy
Jak rozpoznać oryginalny kartridż?

Wszystkie nietypowe rodzaje kartridży

Metroid Zero Mission

Castlevania Legends

GBA SP v2 vs GBA SP v1

GBA SP v2 Surf Blue

GB Micro Pink
Ostatnie komentarze
philipo
13/10/2021 11:05
https://youtu.be/8RuAKtb2too

Chaykin
20/04/2020 21:23
Świetna recenzja, miło się czytało. Dzięki Antari!

philipo
24/05/2019 10:17
Ale zaskoczenie ! Dzięki, bardzo ciekawy tekst ;-)

philipo
16/11/2018 21:14
Nie znałem tej maszynki, super ciekawy tekst.

GBM_Fan
21/03/2014 10:35
Naprawdę fajna recenzja, do tego okraszona świe...

stasiek19
18/02/2014 01:34
Zacna cegiełka

stasiek19
18/02/2014 01:33
W sumie najlepszy do grania po ciemku, ponieważ...

stasiek19
18/02/2014 01:32
Mam podobnego tylko że żółtego z przodu i niebi...

guzik
04/01/2014 20:26
kabelek kupuje się oddzielnie.

Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Artykuły | Geneza | Lugias - Moja historia związana z GB




Autor tekstu: Lugias




Lugias - Moja historia związana z GB


Jest tak, że na człowieka musi coś wpłynąć w przeszłości żeby był kimś, kim jest teraz. I chociaż tak często sam sobie mówię jak to nie warto wracać do tego co było, bo przemawia przeze mnie hasło ''tu i teraz'', to jednak do pewnych wspomnień chcę powrócić. Minęło sporo czasu od kiedy zetknąłem się z konsolami Game Boy, mimo iż początki mojej podróży po świecie gier uważam za rozpoczętą od słynnego ''Pegasusa'', pomijając wątki szanownej Atari. Przenoszę się w takim razie do czasów, kiedy to konsola do gier noszona w kieszeni spodni była czymś zgoła większym wśród młodzieży niż teraźniejszy lans na markowe łachy (przepraszam Cię braciszku za to określenie).

Mamy rok około 1996 n.e. Europa. Dokładniej Polska. A najdokładniej to szkoła podstawowa w mieście wojewódzkim Podkarpacia. Miesiąc maj. Na niebie świeci złociste słonko, a beztroski, z blond włosami uczeń drugiej klasy podstawówki jak zawsze wymigał się od ćwiczenia na lekcji wychowania fizycznego, potocznie zwanej przez niego ''stratą czasu na to, co i tak ma się na podwórku''. Co więcej jeden jedyny raz nie miał przypadkowo akurat bielizny pod spodniami (powaga! i chyba dlatego tak doskonale pamiętam ten dzień). Wtedy też chłopiec ten zauważył siedzącego pod bramką na boisku, swojego kolegę z klasy. Kolegę to może mocne słowo - gdyż się nie lubili. Wręcz tłukli się na przerwach wręcz. Tu jednak siła młodzieńczej nienawiści zdała się na nic, a wygrała odwaga zmieszana z piekielną ciekawością! Patrząc na to z perspektywy czasu i relacji z tą osobą, jednak głupoty z odwagą bym nie mieszał... Tak więc, ogłupiałe zaciekawienie wygrało. Koleś ten, trzymał w ręce ''cosik'' szarego, całkiem podręcznego... do tego z ekranikiem i przyciskami! Pierwsze skojarzenie zdziwionego na ten widok chłoptasia (czytaj MNIE)? Ja nie mogę! To może ten przenośny telewizor co była o nim czytanka!

Cóż zrobić, ciekawość na taki szczyt techniki pozwoliła mi podejść. I tu zaskoczenie, bo klasowy ''dokuczacz'' (który o dziwo stał się potem do około trzeciej gimnazjum bardzo dobrym kumplem) nie chciał się kłócić, a co więcej chciał się pochwalić urządzeniem. Ach ta podświadoma wyższość, gdy ma się coś czego nie mają inni. Zwalcza nawet waśnie. W każdym razie pochwalił się. A ja byłem zafascynowany tym, że na tak małym ekraniku można zobaczyć tak wspaniałą grę. Tą cudowną grafikę na zielonkawym tle i co więcej nawet świecące słońce nie było straszne, bo przecież regulowało się kontrast. Pozwolił mi zagrać w to cudowne Super Mario Land. Pozwolił! Naprawdę! Co więcej poszedł grać w piłkę, mówiąc żebym pilnował gry, bo to pożyczona od kuzyna!!! Nie zapomnę do końca życia tej chwili gdy do dzwonka na przerwę, wsłuchiwałem się w pyrkanie głośniczka z Game Boya ''Szaraka''.

Zaraz kilka dni potem uświadomiłem sobie, że ten nowoczesny sprzęt, to właśnie Game Boy. Konsola, która była reklamowana w ''Kaczorze Donaldzie'', była do wygrania w niejednej gazecie dla dzieciaków... I ja, który miałem jazdę na Segę Mega Drive II i przesiadywałem przy niej w domu całymi godzinami... zacząłem marzyć o Game Boyu. Pamiętam jak dziś ile to rozwiązywało się krzyżówek i wysyłało jeszcze wtedy pocztówek z hasłami, zaznaczając którą nagrodę chce się wygrać. Boże... jakie to było naiwne. Byłem pewien, że tak łatwo się to zdobędzie. Ale potem co jedno ogłoszenie wyników... zawód. Wtedy też zacząłem fascynować się ogólnie koncernem Nintendo. Wydawałem majątek (po 3zł! za godzinę) przy moim dziecięco skromnym kieszonkowym aby grać w salonie gier na Nintendo64. Mario Kart... Yoshi... James Bond... Pokochałem Nintendo! Wystarczyło te trzy ''złocisze'' odkładać i miałbym Game Boya. A tak obchodziłem się smakiem. Zresztą nie orientowałem się gdzie w moim mieście mógłbym ten sprzęt nabyć. O internecie to człowiek (a konkretnie ja) słyszał tylko na zasadach, że to nagroda w konkursie gazetki szkolnej. Całe pięć minut surfowania w sieci. Ten zwrot ''surfowanie w sieci'' był wtedy takim neologizmem! To było coś iście dla wyjątkowych. Samo użycie tego zwrotu...


''Kolorek'' na skutek nieprzewidzianych okoliczności stracił twarz - lecz pod względem wizualnym nadal wygląda świetnie, a co najważniejsze generuje masę cudownych wspomnień!


Ale wróćmy, tak upłynął okres do może czwartej czy piątej klasy podstawówki. Wtedy to chcąc kupić jakąś ''dyskietkę'' - kadridż do jakiejś konsoli (pewnie Sega albo Pegasus), natrafiłem na sklep - komis z elektroniką. I to właśnie tam kupiłem za bodajże 40 zł (!) mojego pierwszego GB Classic. No dobra - szybka odpadała, bo ten klej jakiś skruszony był, ale jednak marzenie się spełniło. Do tego dokupiłem grę. Teraz wiem, że to była podróba, ponad 100 tytułów (które się powtarzały) w jednym. Ale ''ciupało się'' w jakieś chińskie szachy, karate coś tam, jakąś trudną cholernie platformówkę jakby ninja z bossami o nazwach jak minerały i kamienie szlachetne (chciałbym przypomnieć sobie ten tytuł). Już nie powiem ile wydawałem na te baterie paluszki. To było uzależnienie. Kasa szła jak na fajki i jak widać wcale nie trzeba palić by zbankrutować na swoim ''fanostwie''.

Przejdźmy dalej. Klasa szósta podstawówki. Wtedy zobaczyłem, że kolega, który wcześniej zafascynował mnie szarym pudłem PSX, ma teraz konsolę Game Boy Color. Żółta obudowa z niebieskim spodem. Przy ekraniku jakieś stworki, a z tyłu żółciutki nośnik gry z ''myszą'' z wydrapanymi oczami. Tak, to wersja Pokemon Yellow i Game Boy Color z ''pokemonowej limitowanej edycji''. I tu przełom! Wzięło mnie na maksa. Zresztą miał on też wersję Blue i Red. Ale konkretniej - nie zapomnę momentów, gdy człowiek nie znał się na Pokemonach. Wszystko było dla mnie wtedy takie... epickie. Kiedy każdy gatunek, który odkrywało się był zaskoczeniem, bo akurat Pidegey... ewoluował! I ''siekałem'' tak z tym kolegą na jednym Game Boyu w Poki po nocy. Na klatce u niego czy u mnie. Gdzie godzina 22 była dla nas środkiem nocy! To było niesamowite! Jak pożyczał mi konsolę bo nie chciało mu się hodować Kadabry będącej już na 59 levelu, wierząc, że musi ewoluować w Alakazama, którego miała Sabrina z Saffron City. I ja ciułałem w tych biednych w expy trawkach w pierwszych tytułach serii Pokemon! A okres kiedy on ćwiczył ''brake dance'', a ja przechodziłem mu setki razy Ligę Indygo żeby mógł za kasę kupić coinsy aby zdobyć Porygona w Celadon City za 9999 coinsów! Ludzie, jakim zaskoczeniem był atak Sharpen... Ale dobra, nie o tym ten artykuł... I tak się grało. Chociaż jedna konsola ''wspólna''. Co prawda więcej grał on, a ja tylko od angielskiego języka w dialogach i brudnej roboty expienia, ale i tak było to coś co wspominam z łezką w oku....

Aż wreszcie zechciał pozbyć się tej konsoli i gier. Sprzedał mi za równe sto złotych. Wtedy to się działo. Wtedy to poszedłem na całość z graniem. Jaka to była radość mieć to dla siebie! Tu wszedł na antenę Polsatu serial Pokemon. Następnie odkryłem uroki gry Pokemon Silver, a mój kolega od sprzedaży znów kupił sobie dla tej gry konsolkę. Różowego Colora. Szczerze? Cudny był. I co z tego, że różowy? Poznaliśmy znajomego, który miał Golda i teraz wspominając to z lekkim uśmiechem ale i wstydem młodzieńczej fascynacji. Podkradaliśmy mu Pokemony z wersji Gold, bo miał Link Cable. Nie zapomnę nerwówki gdy staraliśmy się przesłać Dragonite z Gold do Yellow potajemnie, nie wiedząc, że z atakiem Outrage nie przejdzie. Myśleliśmy, że to jakieś zabezpieczenie, że ''kapnął się'' o podbieraniu okazów Poków itd. Wstyd mi za to... ale i tak do tej pory lubię Team Rocket.

Kumpel sprzedał różowego GB Color. Nie mi, gdzieś tam opylił... a już wiem. W komisie u takiej ''kobity'' która bardzo ''ceniła'' sobie te gry. Teraz nazwałbym ją naciągaczką. Ale u niej bardzo wiele gier wymieniałem za dopłatą. Wiecie, dajecie grę, dopłacacie ''grosze'' i bierzecie od niej inną. I tak przez ręce przewinął mi się Mario Golf (miodzio!), Mario Tennis, Kirby, Wario Land 2 i 3, Tomb Raider, Duck Tales, Smerfy, The Legend of Zelda Link's Awakening (błogosławię ten dzień), Pokemon Pinball, Pokemon Trading Card Game i naprawdę wiele innych. Potem dokupiłem sobie Colora o ślicznym, turkusowym kolorze. Żeby mieć jak się wymieniać Pokemonami, bo nikt z osiedla konsoli nie miał. Naprawdę kiepsko z tym było. Potem przyszedł czas na Game Boy Advance. Miałem dwa. Także z prostego względu - nikt inny nie miał. I oczywiście w ruch cała trzecia generacja Pokemonów i innych tytułów, które fascynowały mnie dopracowaniem na tę konsolę. Game Boya Advance SP i Micro już się nie dorobiłem. Nie potrzebowałem jakoś, bo zachłysnąłem się Nintendo DS. Po prostu. Ale to już inna historia, która ciągnie się do dnia dzisiejszego.

Tak - dzień dzisiejszy. Jak podsumować? To konsole z serii Game Boy zrobiły ze mnie takiego dosłownego fana gier na handheldy. I wspominam to wszystko z łezką w oku, tym bardziej gdy patrzę teraz, pisząc te słowa, na mojego pierwszego GB Color z limitowanej Poke Serii (mimo, że ma rozlany ekranik), na turkusowego Colora... Na jednego Advance i kilka gier, które są dla mnie niczym antyki: Pokemon Yellow (tak z wydrapanymi oczami Pikachu), Pokemon Silver i Gold, Pokemon TCG, Legend of Zelda Link's Awakening, Wario Land 3, sławne i ''podróbkowe 290 in 1'' z Mortal Kombat i Fifa 96 na czele... Advance Wars, Castlevania, Pokemon Ruby, Sapphire i Emerald, Pokemon Mystery Dungeon... tyle tylko zostało nienaruszone przez czas, ale i to najbardziej budzi wspomnienia. I mimo, że Game Boy przez długi okres istniał dla mnie z reguły dla Pokemonów, to znam jego urok doskonale i nadal nim mnie zachwyca. Dlatego też cieszę się, że dane mi było podzielić się moją historią emocjonalnego przywiązania się do tej wspaniałej konsoli do gier.



Powrót do poprzedniej strony

Komentarze
szymon010203 dnia October 08 2013 18:42:28
Twoja historia wymiata!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
                        
   
www.gbforever.pl | System: PHP-Fusion | Projekt graficzny oraz logo: Keitaro

Strona korzysta z plikow cookies (tzw. ciasteczka), aby ulatwic korzystanie z naszego serwisu oraz do celow statystycznych.
Jezeli nie blokujesz tych plikow, to zgadzasz sie na ich uzycie oraz zapisanie w pamieci urzadzenia.
Pamietaj, ze mozesz samodzielnie zarzadzac plikami cookies, zmieniajac ustawienia przegladarki.