Producent / Wydawca: Hudson Soft / Hudson Soft
Gatunek: Platformówka
Data Premiery:
- Japonia: 06.03.1992
- USA: 02.02.1992
- Europa: 23.04.1992
Tryby Gry: Singleplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: Nie dotyczy
Strona domowa: Brak
Autor tekstu: Jaro
Treść:
W erze konsol 8-bitowych poprzez rynek gier przepływało mnóstwo pozycji platformowych. Spójrzmy np. na takiego NESa (Nintendo Entertainment Sytem - jedna z pierwszych stacjonarnych konsol Nintendo). Trudno było ''wyhaczyć'' grę która opierała się, na czym innym niż skakanie po platformach. Pojawiło się mnóstwo serii: Super Mario, Ninja Gaiden, Adventure Island, Batman i wiele innych. Być może było to spowodowane ówczesnymi parametrami pierwszych konsol, komputerów, które nie potrafiły obsłużyć innej grafiki, a nowe gry powstawały na podstawie silnika poprzednich pozycji. Całkiem możliwym jest, że to postać Maria spowodowała takie zamieszanie w tym gatunku. Skoro przygody Maria zostały sprzedane w tak zatrważającej ilości to czemu by nie iść za przykładem Nintendo i tworzyć gry na podstawie ich konceptu?
No dobrze, mamy sukces platformówek kilkanaście lat temu, ale co dzisiaj się stało z tym gatunkiem gier? Nowe gry zwykle tworzone są trójwymiarze, nie mówiąc już o tym, że platformówki niemal całkiem wypadły z gatunków trawionych przez młodych graczy. Bo czyż nie lepiej pograć w trójwymiarową strzelankę, w której grafika cieszy oko, a zabawa jest przednia? - tak z pewnością pomyśli nie jeden młody człowiek, który kilka lat na karku ma i orientuje się wyłącznie w temacie najnowszych gier. Przypomnijmy sobie jednak sytuację, gdy na rynku panował Game Boy, a takich maszynek jak teraz nie było.
Często sięgam pamięcią do tych czasów, i to dzięki temu czuje potrzebę grania na Game Boyu (mimo, że ''sprzęcior'' mam nawet dobry). Do czego zmierzam, otóż chciałbym wam przedstawić grę, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie mimo, że należy do tych starych, czarno-białych. Mowa tu o Adventure Island, typowej platformówce, jednak mającej w sobie to ''coś''. Koniec przynudzania. Zostawiam was sam na sam z moim wrażeniami.
W grze kierujemy mężczyzną, który przemierza cały świat w poszukiwaniu swojej ukochanej Tiny. Fabuła prosta, w sumie, nic więcej nie wiadomo. Akcja gry toczy się na 8 wyspach, dodatkowo na każdej z nich znajduje się kilka poziomów, skonstruowanych na podobnej zasadzie, co poprzednie. Mamy możliwość wędrowania poprzez lasy, pustynie, wodę, chmury i jaskinie. Na samym końcu każdej wyspy czeka nas wyzwanie z szefem, zwykle to jakiś stwór (nie są zbyt trudni), którego pokonujemy za pomocą młotków (zapasy broni nie kończą się).
Wędrując poprzez jakiekolwiek lokacje musimy uważać, na mijający u góry czas (w postaci pionowych kreseczek), który uzupełniamy poprzez zbieranie owoców. W grze zastosowano mnóstwo przeciwników utrudniających nam grę, np. żaby, węże, skorpiony, sępy, pingwiny i inne.
Gdy uda nam się dotrzeć do końca poziomu, bierzemy udział w losowaniu jednego z 7 jajek, w których losowo znajdują się punkty, lub czasem nawet dodatkowe życie. Wędrując poprzez kolejne poziomy warto co jakiś czas badać grunt, poprzez strzelanie bronią w ziemię. W niektórych miejscach ukryte są niewidzialne jajka, w których może się znaleźć dodatkowa broń, deskorolka (dzięki niej przechodzimy rundę o wiele szybciej, jeśli dojedziemy nią do końca planszy dostajemy extra punkty), bonusowy poziom, możliwość przetransportowania na następna wyspę, oraz dodatkowe stworki/dinozaury, których łącznie jest 4 rodzaje. Dzięki takim stworkom łatwiej i zarazem szybciej jest ukończyć poziom.
Gdy dojdziemy do końca planszy, pojawia się menu w którym widać, jakiego typu plansza będzie następna (czy to pustynna, leśna, jaskinia itp.), mamy także możliwość zostawienia przedmiotów zdobytych w rundzie (młotków, dinozaurów), lub też wzięcie ich jeśli takowe posiadamy.
Oprawa audiowizualna gry stoi na średnim poziomie. Postacie i lokacje wykonane są w miarę szczegółowo. Grafika cieszy oko, jednak animacja wydaje się trochę sztuczna. Utwory muzyczne i dźwięki niemal idealnie pasują do zaprezentowanych teł. Szczerze, przez cały czas trwania gry nie zdążyły mi się znudzić.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, gra nie reprezentuje zbyt wysokiego poziomu trudności. Niestety czasami są ''wkurzające'' momenty, w których tracimy mnóstwo żyć, zanim np. przeskoczymy z platformy, na platformę i niestety gra na tym cierpi. Mimo iż lokacji jest mnóstwo, to całość przechodzi się szybko. 1-1,5 h to standardowy czas gry jeśli chodzi o gry na czarno-białego GB. I niestety wygląda na to, że gra jest typowym średniakiem (nie tylko o ten element mi chodzi).
Podsumowując: Adventure Island, to gra dla tych - którzy mimo upływu lat wiąż czują feeling starych platformowych gier. Jeśli uwielbiasz gry z Marianem, gwarantuję, że się nie zawiedziesz. Nie chcę tu się zbytnio rozpisywać. Wnioski same nasuwają się po przeczytaniu tego co wyżej, więc powiem tylko jedno: Grało mi się w nią bardzo miło.
Werdykt:
Na plus:
- Dobre wykonanie
- Dużo lokacji i wrogów
- Dbałość o szczegóły
- Kawał dobrego platformera
Na minus:
- ''Denerwujące'' momenty
- Krótki czas rozgrywki
- Niezbyt rozwinięta fabuła
Grywalność: 8/10 | Ciekawy pomysł, dobre wykonanie, jednak zabrakło fabuły
Grafika: 8-/10 | Dużo lokacji, dbałość o szczegóły, sztuczna animacja
Dźwięk: 8/10 | Mnóstwo utworów, nie nudzą się
Chciałbym wam przedstawić pozycję, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie mimo, że należy do tych starych, czarno-białych. Adventure Island, to gra dla tych - którzy mimo upływu lat wiąż czują feeling starych platformowych gier. Jeśli uwielbiasz tytuły z Marianem, gwarantuję, że się nie zawiedziesz.
Screeny:
Katridż:
Powrót do poprzedniej strony
|