|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
GB Classic & GB Pocket & GB Light | Recenzje gier | Duck Tales |
Producent / Wydawca: Capcom
Gatunek: Platformówka
Data Premiery:
- Japonia: 21.09.1990
- USA: 01.11.1990
- Europa: 1989 r.
Tryby Gry: Singleplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: Nie dotyczy
Strona domowa: Brak
Autor tekstu: QZX
Treść:
Będąc małym brzdącem z zapałem oglądałem wieczorynki pokroju Smerfów, Tabalugi, Kaczora Donalda czy Gumisiów - zajmowały one ważne miejsce w moim życiu. Zresztą, mogę założyć się z wami o butelkę bimbru, zawzięcie pędzonego przez ogorzałego gospodarza, że każde dziecko w wieku lat siedmiu, zamiast zaprzątać sobie głowę nauką, myśli częściej o dobranocce inaczej zwanej wieczorynką. Oczywiście czyni to w przerwach między rozmyślaniem o sposobie, który pomoże przekonać rodziców do zakupu zielonego ''smokozorda''.
Wróćmy jednak do bajek, wszak to z nimi recenzowany tytuł ma najwięcej wspólnego. W 1987 roku Walt Disney rozpoczął emisję serialu animowanego pt. ''Duck Tales'', którego głównymi bohaterami byli: Sknerus McKwacz oraz siostrzeńcy Kaczora Donalda - Hyzio, Dyzio i Zyzio. W naszym pięknym, mlekiem i miodem płynącym kraju, gdzie autostrady docierają nawet do najbardziej zapyziałych dziur, transmitowany był na początku lat 90, więc młodsi widzowie mogą go nie kojarzyć. Serial ten jednak był (i chyba w sumie nadal jest) bardzo popularny, a przecież odwiecznym prawem rynku jest, że na chodliwym towarze chce się jak najwięcej zarobić. I tak zaangażowano Capcom, który w 1990 roku spłodził Duck Tales - grę przeznaczoną na konsolę NES oraz ówczesnego handhelda - GB Classic. I mimo, że wersja przeznaczona na konsole stacjonarne była bardziej popularna w Polsce ze względu na większą dostępność tejże na bazarowych stoiskach z ''pegazusowymi kartridżami'' (ohh, wspomnienia), to tutaj zajmiemy się wydaniem, w które z łatwością można zagrać nawet na kibelku.
Do fabuły z pewnością nie pasują słowa pokroju: odkrywcza, wielowątkowa, rozbudowana. Jedyną dobrą rzeczą, którą można powiedzieć o intrydze, pochodzącej z gry Duck Tales jest to, że po prostu istnieje. Historia opowiada o poczynaniach Sknerusa McKwacza, który dowiadując się o skarbie ukrytym w zamczysku Hrabiego Drakuli, niezwłocznie wyrusza w jego poszukiwaniu. Postać owego ''sknery'' przyjdzie nam animować podczas całej szalonej eskapady, której przejście, nawiasem mówiąc, zajmuje jakieś dwie godziny (może trochę krócej, nie przechodziłem jej z zegarkiem w ręku). Wrócę jeszcze na chwilę do fabuły, ponieważ nie chcę, żeby słowa napisane przeze mnie przed chwilą, odebrane zostały jako ogromny zarzut. Tytuły, które ukazywały się w tamtych czasach, nastawione były po prostu na powszechną radość płynącą z gry (vide pierwszy FF; teoretycznie RPG, ale fabuła znikoma), a nie na intrygę rodem z ''Mody na sukces''. Po drugie, w platformówkach, historia której doświadczamy, nie jest aż tak ważna.
Pierwszego, poważnego kalibru plusa dla opisywanej pozycji, uświadczymy już na samym początku rozgrywki, kiedy orientujemy się, że gra jest w pewnym sensie nieliniowa! Tak, dobrze przeczytaliście, nie-li-nio-wa. Kolejność, w jakiej przejdziemy pięć kolejnych etapów jest praktycznie dowolna. Co prawda dostęp do jednego z nich (African Mines) uzyskamy dopiero po zdobyciu klucza w innym, jednak i tak jest dobrze, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę poziom rozwoju, na jakim wówczas były gry video.
Jak już wspomniałem, sterujemy Sknerusem McKwaczem. Wyposażony jest on w laskę, która swoją funkcjonalnością może przyćmić nawet scyzoryki Victorinoxa. Kaczor, znany ze swojego nadmiernego skąpstwa, na niej skacze, walczy za jej pomocą, popycha różne skrzynie niczym MacGyver. Właśnie, owe nieszczęsne przepychanie, zostało zaimplementowane w ten sposób, że gdy chcemy zniszczyć jakiś kuferek lub cokolwiek innego, należy podejść do rzeczonego przedmiotu i wcisnąć strzałkę kierunkową oraz klawisz B. Nie jest to rozwiązanie zbyt komfortowe, ale po pewnym czasie przyzwyczajamy się do niego. Skakać możemy na dwa sposoby. Pierwszy to zwykły podskok za pomocą klawisza A, jednak prawdziwie ''kozackie'' jest skakanie na naszym kijku, którego dokonujemy przytrzymując B. Nie dość, że dostaniemy się dzięki temu do wyżej położonych miejsc, to jeszcze ominiemy kolce, a nawet pokonamy naszych adwersarzy. Widzicie więc, że z tą mnogością funkcji owego ''kijka'' wcale nie żartowałem.
Na naszej drodze spotykamy różne postacie rodem z Disneyowskiego uniwersum, wśród których znajdziemy m.in. Hyzia, Dyzia, Zyzia, Diodaka itd. Wprawdzie nie robią one nic konkretnego, jednak w jakimś stopniu urozmaicają naszą podróż, co należy dopisać do listy plusów recenzowanego tytułu. Bukiet wrogów nie jest w stanie niczym zaskoczyć fana platformówek. Ot, standard - pająki, mrówki itp. Moim, rzekłbym dziennikarskim, obowiązkiem jest tu jednak wspomnieć, że Duck Tales nie jest grą, w której głównym celem jest walka. O nie, tutaj gameplay nastawiony jest na eksplorowanie terenu, przeskakiwanie urwisk, szukanie ukrytych tu i ówdzie skarbów, za które dostajemy dodatkowe punkty. Więc jeśli twoje podejście do gier tego typu wyraża maksyma ''zabić jak najwięcej potworów'', ten tytuł nie jest raczej skierowany do ciebie. Napisałem raczej, bo ja też lubię, gdy w ogólnym rozrachunku przeważają potyczki, jednak tutaj, nieco inne podejście wcale mi nie przeszkadzało.
Jeszcze słówko o kwestiach technicznych. Grafika jest naprawdę śliczna, aczkolwiek ładne efekty okupione zostały sporadycznymi przycinkami i zwolnieniami animacji. Podejrzewam, że wina leży tutaj po stronie średnio wykonanej konwersji gry, bo np. w grze Super Mario Land 2: 6 Golden Coins, z jeszcze bardziej ''walącymi po gałach'' detalami, takich przycinek nie ma. Z drugiej strony otrzymujemy świetnie wykonane modele postaci, których szczegółowość potrafi zadziwić nawet najbardziej wybrednych delikwentów. Na warstwę dźwiękową składają się melodie, po jednej na każdy level, których poziom wykonania jest wysoki. Łapię się jednak na tym, że żadnej z aranżacji muzycznych nie potrafię zanucić, a grałem całkiem niedawno.
Jak więc podsumować grę pt. ''Duck Tales''? Nie jest to pozycja ani wybitna, ani słaba - nazwać ją ''crapem'' byłoby grzechem. Czego więc mi w niej brakowało? Na pewno nie Disneyowskiego klimatu; atmosfery dzieciństwa obecnej tutaj na każdym kroku. Przyczepię się jednak do sterowania. Powinno być trochę bardziej rozbudowane. Jakiś dodatkowy cios, combos czy coś. Wreszcie, tylko pięć poziomów. Sytuację ratują jednak poukrywane skarby, a także to, że każdy z leveli jest punktowany, co motywuje do powiększania swojego High Score i przechodzenia gry po raz kolejny. Plus dosyć wysoki poziom trudności już na Normalu. A w perspektywie jest jeszcze owiany tajemnicą Hard.
Duck Tales na konsolę GB Classic, daje nam możliwość powrócenia do chłopięcych (dziewczęcych) lat, kiedy to myśleliśmy o rzeczach przytoczonych we wstępie (no, redakcja GBForever.net pewnie myślała wtedy o GB). Z czystym sumieniem oceniam ją więc na:
Werdykt:
Na plus:
- Pięć różnorodnych tematycznie poziomów
- Uniwersum Walta Disneya
- Satysfakcjonująca oprawa audiowizualna
- Wielopoziomowość danych miejscówek
- Nieliniowość rozgrywki
- Bonusy (liczne poukrywane skarby)
Na minus:
- Stosunkowo niewielki czas potrzebny na ukończenie gry
- Chwilowe zwolnienia animacji
- Mało rozbudowany wachlarz umiejętności głównej postaci
Grywalność: 7/10 | Na solidnym poziomie, pięć obszernych poziomów bo brzegi wyładowanych oponentami
Grafika: 8/10 | Pięknie efekty graficzne, okupione sporadycznymi zwolnieniami animacji
Dźwięk: 8/10 | Dobra oprawa muzyczna, która niestety nie wyróżnia się z tłumu i nie zapada zbytnio w pamięć
Duck Tales nie jest ani grą wybitną, ani słabą - nazwać ją ''crapem'' byłoby grzechem. To pozycja przepełniona Disneyowskim klimatem, atmosferą dzieciństwa obecną tutaj niemalże na każdym kroku. ''Kacze opowieści'' polecam z czystym sumieniem zwłaszcza fanom Kaczora Donalda i Sknerusa McKwacza.
Screeny:
Katridż:
Powrót do poprzedniej strony
|
|
dnia January 07 2011 01:59:21
Zaraz po odpaleniu owej gry, w oczy rzuciło mi się podobieństwo do bliskiej memu sercu serii Capcomu. Gra ewidentnie hula na lekko podrasowanym silniku graficznym Mega Mana, podobnie zresztą jak bliźniaczy Darkwing Duck. Zgadzam się z oceną w 100 % - levele kipią wręcz od solidnie dopracowanych, świetnie animowanych oponentów, ponadto cechuje je swoista wielopoziomowość. Do sukcesu niestety zabrakło jakichkolwiek upgrade'ów laski czy jakichś mocy specjalnych, które motywowałyby do przechodzenia kolejnych poziomów i urozmaicały rozgrywkę. Ilość leveli (5) również można by podwoić lub potroić i byłby hit. |
|
dnia January 07 2011 12:18:18
Dawno dawno temu zagrywałem się w wersję na NESa i jeśli na GB ta gra jest równie dobra, to bardzo chętnie bym w to pograł. Co do długości gry to zależy od gracza, bo jesli ktoś chce odkrywać wszystkie sekrety to pogra dłużej, a jak się pokombinuje to odpowiednimi skrótami da się całą grę przejść w kilkanaście minut (Mówię o wersji na NESa, nie wiem czy tak samo jest na GB ) |
|
dnia January 07 2011 14:21:57
Kreskówka jest fajna ;P od jakiegoś czasu puszczaja ją na Polsacie.
Gra też całkiem, chociaż bardziej mi utkwiła w pamięci wersja NES |
|
dnia January 07 2011 15:32:39
Na między innymi tym serialu animowanym się wychowałem, gra na NESa (dokładniej dwie jej części) po prostu rządzi a ta na GB również daje radę. Recenzja bardzo dobra i trudno nie zgodzić się z oceną. Silnik znany jak już wspomniał Antari, i stąd może brać się dość toporne sterowanie. |
|
dnia January 08 2011 11:58:41
Aach... Ja mam jeszcze dosłownie półtora metra od siebie ponad 140 przeróżnych, innych Gigantów... Dwa metry od siebie ponad 100 różnych egzemplarzy KD, plakaty... Cholera, może nie na kreskówce, ale na tychże właśnie materiałach na rosół się wychowałem. Piękne już chyba 9 lat kolekcjonowania komiksów mojego życia...
Grałem w wersję NESową. Poddałem się po 10 minutach. Ale zabawa była świetna. Czekam aż gdzieś na allegro pojawi się wersja GB-owa :3. Ale postacie są naprawdę szczegółowe. Porównajcie sobie z GBCowymi tytułami z Toma i Jerryego, jest różnica... |
|
dnia January 10 2011 01:34:57
denerwują tylko chwilami zwolnienia, wersja na NESa tez tak ma? |
|
dnia January 11 2011 16:58:59
Fajna recka, przyjemnie sie czyta, ale cos z koncowka mi nie pasuje. Jak czytam "Duck Tales nie jest ani grą wybitną, ani słabą", to widze gre na 5... gora 6/10. Tymczasem okazuje sie ze dosala az 8, ktore jak dla mnie oznacza gre bardzo dobra. No ale swiete prawo recenzenta... |
|
dnia January 12 2011 22:07:17
Axi0maT zgadzam się... wg. mnie ocena za wysoka... 8 to bardzo dużo. |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|