Producent / Wydawca: Capcom Production Studio 2 Inti Creates / Capcom
Gatunek: Platformówka
Data Premiery:
- Japonia: 2002 r.
- USA: 09.09.2002
- Europa: 27.09.2002
Tryby Gry: Singleplayer
Maksymalna ilość graczy w trybie Multiplayer: Nie dotyczy
Strona domowa: Brak
Autor tekstu: SpokoWap
Treść:
Mega Man butnie wkracza na konsolę GB Advance. Postać ta znana jest już od kilkunastu lat, gdy to po raz pierwszy ukazała na NESa, stając się z miejsca jednym z najlepszych (i najtrudniejszych zarazem) platformerów. Po dziś dzień pamiętam ile nerwów kosztowało mnie ukończenie tego tytułu, jednakże satysfakcja z wykonania tego zadania wynagradzała każdą przelaną krople potu. A niech stracę - powiem, iż każdy zniszczony pad również.
Od momentu gdy po raz pierwszy poznaliśmy Mega Mana minęło sporo czasu. Bohater ten, choć później już tylko pośrednio (duchem), wziął udział w kilkunastu tytułach na wiele platform, wychodząc z tych starć raz lepiej, a raz gorzej. Przekonajmy się więc jak poszło mu na ''kieszonsolce'' firmy Nintendo.
Fabuła gry nie grzeszy może oryginalnością i rozbudowaniem godnym trylogii Władcy Pierścieni, ale w końcu nie o to w tego typu tytułach chodzi. Żebyście sobie tylko teraz nie pomyśleli iż historii nie ma wcale, co to, to nie. Wątek fabularny istnieje, całkiem przyjemny zresztą. Otóż wcielamy się w postać tytułowego Zero, który po stu latach hibernacji zostaje wybudzony przez panią naukowiec o imieniu Ciel. Po chwili ''zadymy'' i różnych zdarzeń okazuje się, że rządy nad Neo Arcadią objął X, paranoik, który tworząc swój "doskonały" świat zabija niewinnych Replodiów, niesłusznie posądzanych o bycie Maverickami, a także przywłaszcza sobie wszystko, co tylko wpadnie mu w łapy. Jedynie Zero może przywrócić wszystko do starego porządku. I my mu w tym pomożemy.
Nasz bohater, jak to zwykle bywa w kontynuacjach, utracił pamięć i musi od nowa uczyć się sztuki walki. A idzie mu to całkiem nieźle, gdyż już w pierwszym etapie urządzi za pomocą swojego pistoletu taką ''rozwałkę'', że głowa mała. Wszystko się rozsypuję, latają kończyny, coś eksploduje, coś się zapada, jest ostro. A gdy podczas walki z pierwszym z bossem dostajemy miecz, to już każdy wróg może jedynie podkulić ogon i wynieść się gdzie raki zimują.
Rozgrywka jest typowo platformówkowa i polega na parciu cały czas przed siebie i eksterminacji setek ''przeszkadzajek''. Plansze nie są nam z góry narzucane, gdyż możemy sobie dowolnie wybierać, które tylko chcemy (z czasem dochodzą nowe), co w przypadku utknięcia w określonym etapie jest świetnym rozwiązaniem. Same poziomy są bardzo krótkie, jednak ilość wrogów w nich zawarta może zaimponować nawet największym malkontentom. Nie można narzekać też na nudę ich powtarzalnością, gdyż mamy spore zróżnicowanie mięsa armatniego - począwszy od zwierząt, aż po żelazne roboty i inne futurystyczne paskudztwa. Jest się na czym wyżyć. Poza tym nie zabraknie rozmaitych przepaści, zapadających się podłóg, kolców i wszystkiego innego, co można sobie tylko wyobrazić w serii Mega Man.
Wróćmy jeszcze na moment do broni. Capcom wprowadził tu niewielki element RPG, gdyż każda broń używana przez Zero może być przez nas ulepszana. W jaki sposób tego dokonać? To proste - używać jej. Im częściej posługujemy się danym orężem, tym szybciej nauczymy się wywijać nim coraz to większe cuda. Proste i zarazem cieszące rozwiązanie. Do dyspozycji oddano nam zaś standardowy pistolet, a także broń dodatkową, którą używamy poprzez przytrzymanie klawisza "R". A są to, wspomniany już miecz, a także coś w rodzaju dzidy, no i bumerang, jednocześnie mogący służyć nam za tarczę. Osobiście używałem głównie miecza, gdyż jest to najpotężniejsza broń, a odpowiednio dopakowana i użyta robi niezłe spustoszenie wśród bossów. Ogólnie, rozbudowywanie broni uważam za bardzo dobry patent, który to dodatkowo mobilizuje do zabawy.
Solą rozgrywki są jednak szefowie, którzy to czekają na końcu każdego z etapów. Dojście do nich zajmuje nam zazwyczaj nie więcej jak 2-5 minut, i nie jest to szczególnie wymagającym wyczynem. Jednak sama walka z bossami, to ciężki kawałek chleba. Energia schodzi nam bardzo szybko, a akcja wręcz wrze, i nieumiejętne omijanie ataków wroga kończy się zgonem w kilkanaście sekund. A jako że kontynuacji jest niewiele, to po kilku wpadkach nie pozostaje nam nic innego, jak wczytać grę i zacząć etap od początku. I tak, w zasadzie całość opiera się na tym, aby kilkanaście razy podchodzić do każdego szefa i powoli uczyć się jego stylu walki, by w końcu znając każdy jego ruch na pamięć - pokonać owego ''niemilca''. Jak więc widzicie długość samych etapów została celowo tak obmyślana, by móc je przejść w trzy minutki i skupić się na bossie. To duży plus, ponieważ gdyby były długie, to zabawa byłaby znikoma, a frustracja szybko zniechęciłaby do dalszej zabawy. I choć trzeba przyznać, że Mega Man Zero jest chwilami diabelnie trudny, to rozwiązanie z krótkimi etapami jest bezsprzecznie idealne, a satysfakcja z pokonania szefa wszystko nam wynagradza. Już od dawna nie czułem się tak dumny, jak w tych właśnie zwycięskich chwilach.
Etapów jest łącznie kilkanaście, co przy pierwszym podejściu do gry daje około 10 godzin zabawy (na liczniku może ze 3). To teoretycznie niezbyt dużo, ale zważywszy na fakt, że godziny te będą intensywne i pełne wrażeń - wystarczająco. Mimo wszystko można poczuć niedosyt, z czego twórcy chyba zdawali sobie sprawę i po ukończeniu gry dostajemy dostęp do poziomu trudności Hard, co jest swoistym wyzwaniem od programistów rzuconym w naszą stronę: Przeszedłeś grę w normalnym trybie? Myślisz, że jesteś mocny? To spróbuj teraz, dopiero wtedy pogadamy.
Podczas zabawy mamy też co odkrywać. A tym czymś są cyber elfy, nasi mali pomocnicy. Dzielą się one na trzy kategorie, oznaczone stosownymi kolorami. W jednej z nich mamy na przykład elfy leczące, w drugiej zaś pomagające nam w przypadku spadnięcia w przepaść, czy też strzelające do wrogów. Są i elfy specjalne, które musimy karmić by urosły. Dopiero wtedy będą nam służyć. Są one zazwyczaj mocno poukrywane na etapach i trudno je znaleźć. Warto jednak się postarać, gdyż profity, które zdobywamy po ich wykarmieniu są bardzo korzystne. Wspomnę na przykład o powiększeniu paska energii, czy wzmocnieniu pancerza, co powinno dać Wam jako takie rozeznanie w tym temacie. Elfy karmimy specjalnymi kryształami, które czasem wypuszczają pokonani wrogowie. Jest ich średnio dużo, a wykarmić takiego zwierzaka jest bardzo trudno i zazwyczaj by to zrobić, musimy powtarzać etapy kilkunastokrotnie. Idealny powód by spędzić nad grą nadprogramowy czas. Jednocześnie możemy być w posiadaniu trzech elfów i co każdy etap możemy je sobie swobodnie zmieniać w Trans Serverze. Zawsze warto mieć przy sobie leczącego elfa, gdyż bywają przydatne u bossów. Jest ich jednak ograniczona ilość, nie należy więc przesadzać używając biedaków kiedy popadnie. Elf nam bowiem pomaga i bezpowrotnie przepada. Wyczucie i strategiczne myślenie wymagane.
Oprawa graficzna nie wyciska może siódmych potów z konsoli GB Advance, ale nie ma co narzekać, jest kolorowo, animacja chodzi bardzo płynnie, a lokacje i wykonanie wrogów jest zróżnicowane. Dodajmy do tego dużo wybuchów i efektów specjalnych, a na pewno nie skrzywimy nosa na widok grafiki. Podobnie muzyka, prezentuje się doprawdy nieźle, każda lokacja ma swój własny unikalny motyw, aczkolwiek nie znajdziemy tu raczej żadnych utworów, które będziemy potem nucić pod prysznicem. Ot, solidna robota. Bardzo udane są zaś efekty dźwiękowe, jest ich sporo i nie każą nam ściszać głosu. Inna sprawa, że głośność jest trochę źle dopasowana i nawet gdy pogłośnimy GB Advance na maksa, to słychać dosyć cicho. Ale to akurat częsta przypadłość tej konsoli.
Sterowanie jest bardzo przyjemne i dość intuicyjne, a w przypadku niejasności, czy też uwag co do ''klawiszologii'', można ją sobie ręcznie skonfigurować podczas gry. Dobrze, że dano nam taką możliwość, gdyż w tak trudnych grach odpowiednie sterowanie jest podstawą sukcesu. Zero strzela, skacze, odbija się od ścian (przydatna umiejętność), wykonuje wślizgi, salta, a wszystko to bez większych problemów. Dobra robota.
Podsumowując, Mega Man Zero to kawał świetnej, w pełni satysfakcjonującej produkcji, której niewiele brakuje do ideału. I chociaż wprawne oko hardkorowego Gracza dopatrzy się kilku małych niedociągnięć, to ilość zalet przygniata je swoim ciężarem do gleby, nie pozwalając być im widocznymi. To tytuł trudny i cholernie wciągający, a bardzo dobra oprawa audiowizualna i przyjemne sterowanie pozwalają w pełni cieszyć się gameplayem po same napisy końcowe. Polecam z czystym sumieniem każdemu.
Werdykt:
Na plus:
- Wymagająca i ogromnie wciągająca rozgrywka
- Bardzo dobra oprawa graficzna
- Dużo dźwięków i ładna muzyka
- Spore replayability
- Duża ilość cyber elfów do zebrania
- Kilka innowacji i świeżych rozwiązań dla gatunku i całej serii
Na minus:
- Praktycznie brak jakichkolwiek (choćby w formie statycznych obrazków) filmików
- Krótki czas potrzebny na ''zaliczenie'' głównego wątku fabularnego
- Dla niektórych zbyt wymagający poziom trudności
Grywalność: 9+/10 | Strasznie wciąga, po prostu musimy wiedzieć co będzie dalej
Grafika: 8/10 | Bardzo dobra oprawa wizualna, poparta płynną animacją i ładnymi efektami
Dźwięk: 7+/10 | Niezła muzyka i porządne, zróżnicowane efekty, jest dobrze
Mega Man Zero to kawał świetnej, w pełni satysfakcjonującej produkcji, której niewiele brakuje do ideału. To tytuł trudny i cholernie wciągający, a bardzo dobra oprawa audiowizualna i przyjemne sterowanie pozwalają w pełni cieszyć się gameplayem po same napisy końcowe. Polecam z czystym sumieniem każdemu.
Screeny:
Powrót do poprzedniej strony
|